Archiwa tagu: matka

Rola ojca w rodzinie. Jaka jest? i dlaczego jest taka ważna?

JUPIJAJEJ

Ostatnie dni były dla mnie dość łaskawe :)

Mój prywatny mąż postanowił wziąć parę dni wolnego w pracy i pomóc mi w obowiązkach. No właśnie słowo ” pomoc ” – tak bardzo ostatnio nagłaśniane. Czy to właściwie jest pomoc czy coś co powinno być normą dla mężczyzn?

Jak pewnie rozmawiacie ze swoimi mamami lub babciami to możecie usłyszeć:

za moich czasów mężczyzna nie pomagał w domu. Wszystko robiłam sama. 

I wiecie, historie nie mają końca!

Dzisiaj czasy na szczęście się zmieniły i coraz częściej na spacerach, w przychodniach, na wywiadówkach można zauważyć ojca.

Dlaczego to takie ważne?

Ojciec stawia wymagania dzieciom. My matki, już tak mamy. Wymagamy wymagamy, ale jak nie wyjdzie to przytulamy, mówimy że nic się nie stało poklepiemy po pupce, pocałujemy każdy centymetr ciała i dobrze nam z tym! 😀

Przynajmniej mi 😉

Zauważyłam, że mój mąż jest o wiele bardziej stanowczy. Ile razy słyszę:

Przestań, on da radę! Nie wtrącaj się, nie wchodź mu w drogę!

Z jednej strony myślę: no jak to? ja nie mogę mu wchodzić w drogę? Kto inny jak nie ja? 😉

Ale zaraz przychodzi myśl: zostaw ich samych. Oni się dogadają. I faktycznie dogadują się. ZAWSZE. 

19478524_10209683749193612_1358881015_o

Miłość ojcowska inspiruje dzieci do pracy nad sobą. To on jest pierwszym wzorcem męskości. Nie tylko dla synów. Dla córek jest tą pierwszą miłością.

Nie będę dzisiaj pisać czym skutkuje brak ojca w rodzinie lub jego brak zaangażowania, chcę się skupić dzisiaj na pozytywach tego związku!

Tradycyjne ojcostwo już tak naprawdę nie istnieje. Ojciec nie ma już autorytetu samego w sobie, tak jak to bywało kiedyś. Jestem ojcem, mężem SŁUCHAJ SIĘ MNIE!

Otóż nie, kochani. W dzisiejszych czasach ojciec musi w pewnym stopniu zapracować na autorytet. Jak? Przez okazywaną miłość, szacunek, rozmowę, wysłuchanie a także przez ogromną miłość do matki jego dzieci. W dzisiejszych czasach coraz częściej nie tyko matka jest odpowiedzialna za wychowywanie dzieci i prowadzenie domu. Kobiety coraz częściej podejmują pracę. Chcą lub są do tego zmuszone.  Dlatego tak bardzo zmienia się model rodziny.

OJCIEC W LITERATURZE

To, że rola matki jest opisywana wszędzie – już dobrze wiemy. Ale co z tymi, którzy wiernie trwają przy naszym boku? znoszą nasze burze hormonalne, często opłakany wygląd po porodzie czy odkrywają siebie jako mężczyznę na nowo?

Już w Piśmie Świętym ( obojętnie czy jest dla Ciebie Święta Księgą czy zwykłą książką ) możemy przeczytać o synu marnotrawnym, który zawsze ma szanse powrócić do łask swego ukochanego Ojca. Już wtedy ojciec zostaje ukazany jako ten kochający nad życie.

” Interakcje zachodzące pomiędzy ojcem i dzieckiem, zarówno te właściwe, jak i niewłaściwe, mają wpływ na sfery psychiczne, w których funkcjonuje dziecko. Małgorzata Sitarczyk (2002; za: Sosnowski, 2011), powołując się na badania różnych autorów, wymienia ich pięć:

sfera społeczna – dotyczy przystosowania społecznego i procesu socjalizacji,
sfera moralna – dotyczy świadomości moralnej i odporności na pokusy,
sfera intelektualna – dotyczy przystosowania szkolnego,
sfera emocjonalna – związana z emocjonalnością i jej zaburzeniami,
sfera osobowości – związana z samooceną i cechami osobowości. ”

Wielu mężczyzn myśli, że ich rola w wychowywaniu dziecka rozpocznie się dopiero, gdy będzie ono duże. Nic bardziej mylnego. Gdy dziecko jest malutkie i jego rozwój jest najintensywniejszy, ojciec powinien pomagać matce w opiece nad maluchem.

Na rolę ojca znaczący wpływ ma również zachowanie matki. Nie powinna ona izolować partnera od potomka, aby i on mógł zaznać rozkoszy macierzyństwa.

Sosnowski pisze:

Dyscyplinowanie jest oddziaływaniem wychowawczym częściej stosowanym przez ojca, niż matkę, gdyż stanowczość i konsekwencja, które są niezwykle ważne przy stosowaniu tego środka wychowawczego, są bardziej charakterystyczne dla mężczyzn. Należy jednak pamiętać, że pojęcie dyscypliny nie jest tożsame z karnym utrzymywaniem posłuszeństwa i porządku.

NOWOCZESNY MODEL RODZINY

Jak już się dowiedzieliście, ojciec w tych czasach bardzo głęboko wchodzi w relacje rodziny. Nie jest już tylko tym, który zarabia na dobry status materialny rodziny. Jest tym, który wspiera, porządkuje, organizuje i przeżywa. Bo to o szczerze przeżycia chodzi nam najbardziej.

Jak wspomniałam przez ostatnie parę dni mój mąż był tym, za którym tęskniłam. I chociaż czasami chciałam podejść, powiedzieć po swojemu: nie tak, ułóż go inaczej, lub uważaj proszę na niego  – odpuściłam. Dla siebie, dla niego i dla nas.

Wszyscy żyją a Tymek na widok taty aż się trzęsie z radości.

Marcin jest tym, który usypia Tymka w minutę, tym który uspokaja w sekundę i tym, który uczy go wiele nowych rzeczy.

Cudnie było patrzeć na te parę wspólnych dni razem. Gdzie z dystansu mogłam spojrzeć co my tak właściwie robimy i w jaki kolejny etap życia weszliśmy.

Mój mąż nie jest już tylko tym, który zarabia. Jest mężem i ojcem naszego dziecka. I chociaż są rzeczy, których do dzisiaj nie zrobi ( zmiana pieluchy! ) to mu wybaczam.

Dlaczego postanowiłam o tym napisać?

IMG_1504

Każdy z nas lubi być chwalony. Każdy z nas lubi gdy szef powie, że dzisiaj wykonaliśmy dobrą robotę lub gdy koleżanka powie, że super dzisiaj wyglądamy. Taka też moja w tym intencja.

Chcę na łamach tego raczkującego bloga podziękować mojemu mężowi, a ojcu naszego dziecka za to kim się staje każdego dnia. Jak wzrasta przy nas. Jak tematy, które były dla niego tabu odkrywa całkowicie od podszewki. Chcę mu podziękować za to, że nawet jak krzyknę, że coś jest nie po mojej myśli on ze stoickim spokojem wytłumaczy mi o co mi tak naprawdę chodzi :)

Chcę mu podziękować za to jak się stara i chociaż czasami nam obojgu nie wychodzi, idziemy dalej RAZEM. I chociaż pewnie przeczyta to za parę tygodni, bo gdy wraca z pracy czas woli spędzić z nami niż na internecie to uwaga:

DZIĘKUJĘ!!! 

Niech ten kolejny wpis będzie motywacją dla Was dziewczyny. Oznaczcie w nim swojego partnera czy męża. Pokażcie im jak bardzo liczycie się z ich zdaniem.

A te, które wychowują dzieci same niech oznaczą same  siebie. Być ojcem i matką w jednym dla swoich dzieci to nie lada wyzwanie.

No to jak? który model rodziny przedstawiasz?

Dla mnie miarka się przebrała…

FURIA

Temat, który noszę ze sobą od paru miesięcy. Temat, który doprowadza mnie do furii. Temat, który rodzi gównoburzę, w którym kobiety, matki, żony, kochanki, przyjaciółki lub/i matki czasami  sprowadzają się do poziomu przedszkola. Chociaż jakby to pomyśleć czasem i w przedszkolu rodzą się dyskusje na większym poziomie. O co chodzi?

SIERPIEŃ POD TYTUŁEM KARMIENIA PIERSIĄ

Jak dobrze wiecie w sierpniu ogłoszony jest czas KARMIENIA PIERSIĄ. Są różnorakie spoty reklamowe, wpisy, porady, obalanie mitów. I DOBRZE! Bardzo to popieram. Niestety w szpitalu ( przynajmniej w tym, w którym ja leżałam i którego nie polecam ) ciężko jest o dobrą i fachową pomoc dotyczącą karmienia piersią. Może dlatego, że leżałam na oddziale w którym jest dosłowna hurtownia i niektóre położone są po prostu zmęczone. Też to rozumiem. Ale te kobiety, które leżały ze mną na sali ( pozdrawiam Kaśka jeżeli mnie czytasz i buziaki dla Maryśki ) mogą potwierdzić jak musiałyśmy BŁAGAĆ o pomoc w przystawieniu do piersi. Nocą, gdy nasze dzieci krztusiły się od płaczu a my nie potrafiłyśmy dobrze ich przystawić usłyszałyśmy, że na tym polega macierzyństwo i po prostu MUSIMY sobie poradzić. A jeżeli chcemy TYLKO wołać położną do pomocy w przystawieniu piersi to nie mamy dzwonić na dzwonek bo one mają WAŻNIEJSZE RZECZY DO ROBOTY.

Także tak, młoda matka, która karmienie piersią zna tylko z obrazków, filmów i reklam zostaje sama. Sama z bólem po porodowym. Często depresją. Dziecko jej płacze, ona czuje się bezradna. Nie umie dostawić do piersi do tego zlatuje się rodzina i mówi:

– odstaw ten jogurt

– banana nie możesz jeść

– Izka mówiła, że cytrusów nie wolno

( KAŚKA!!! :) )

Do tego przychodzi połóg. Każda, która to przeszła wie o czym mówię.

Uwaga to był tylko WSTĘP!!!

Jestem wręcz ZAŻENOWANA  poziomem wypowiedzi, tych które dla siebie wzajemnie powinny być wsparciem. 

Na wielu portalach rodzicielskich grzmi. Grzmi od jadu, wścibskości, manier, złego wychowania i braku kultury. 

Bo przecież jak inaczej można nazwać takie wypowiedzi:

”  Pustak z Ciebie ”

” Lecz się na mózg ”

” jesteście pierdolnię** ”

” Matka natura dała piersi żeby nimi karmić. Jeżeli Ty tego nie robisz nie jesteś godna nazywać się matką ” ( !!! )

” Patrze,że niektóre z was to straszne „pustaki” myślące tylko i wyłącznie o sobie, a nie o dziecku. Najważniejsza jest tapeta na ryju i jędrne cycki, i sztuczne mleko, nie obrażając tu kobiet które nie mogą karmić naturalnie. Nie ma co rozmawiać z kobietami, które są ograniczone umysłowo. Pozdrawiam wszystkie matki, które kochają swoje małe pociechy ”

” Widzę, że mam styczność z patologią. Po co **py dawałaś jak teraz nie chcesz karmić ”

” Karmienie piersią jest znane od lat. Ciekawe co byś zrobiła w dawnych czasach, gdzie nie było mm idiotko? ”

” Tylko przez karmienie piersią dajesz największą miłość swojemu dziecku. Ale tępaki tego nie zrozumieją. ”

” Lepszy cycuś. Jak zobaczyłam ile wydałabym na mm w przeciągu 2 lat to samochód kupiliśmy za to z mężem. Tylko karmienie piersią! ”

To ostatnie to takie w stylu: rzuć palenie bo w przeciągu kilkunastu lat mógłbyś mieć ferrari. To właściwie, gdzie one są u tych, którzy nie palą?

Wiecie dlaczego dopada mnie furia? LUDZIE ZAPOMNIELI JAK SIĘ ZE SOBĄ ROZMAWIA. 
Wypisują hasła, które przychodzą im na myśl nie widząc w tym konsekwencji. Mówią, że przecież jest wolność słowa i tą wolnością słowa zasłaniają się w każdej sytuacji. Bożenko!!! ja rozumiem, że jest wolność słowa ale pamiętajmy, że jesteśmy matkami, przyjaciółmi, znajomymi lub nasz szef właśnie może czytać to co piszemy. Czy naprawdę trudno jest wygłosić swoją opinie opartą na dobrych argumentach? Czy naprawdę każda dyskusja musi się kończyć na tępakach, pustakach, idiotach, pierdolców? Czy naprawdę nie macie świadomości jak to o Was świadczy?

I dobrze wiecie, że to nie tylko o karmienie piersią chodzi. KOBIETY RYWALIZUJĄ ZE SOBĄ O WSZYSTKO. O to, która rodziła drogą naturalną a która przez cesarskie cięcie. Mam wrażenie, że tylko te które urodziły przez SN mogą nazywać się matkami 😉 później, która karmiła do 6 mc a która do 18tego roku życia. Następnie konkurują, która nosi dziecko do spania a której już zasypia samo. Której dziecko usiadło w pierwszym miesiącu a której w 12 miesiącu 😉 która rozpoczęła rozszerzanie diety w 4,5,6,7, czy 12 miesiącu. I pamiętajcie, że woda to też rozszerzanie diety! 😉 No i jeszcze która karmi słoiczkami, która gotuje 4 daniowy obiad codziennie. Jeden dla siebie bo jest fit matką, drugi dla ojca, trzeci dla jednego dziecka bo lubi pierogi a czwarty dla drugiego dziecka bo kocha racuchy.

Boże kochany! Widzisz i nie grzmisz. Czy mogę wznieść apel o nie robienie sobie pod górkę? Czy pomiędzy tą strzelaniną w same siebie możemy się po prostu do siebie przytulić i powiedzieć: MAMO! MATKO! ŻONO! ODWALASZ KUPĘ DOBREJ ROBOTY! 

A teraz po przelaniu swoich myśli na blogu idę wziąć oddech bo mszczę się tylko na swoim zdrowiu za głupotę innych.

Peace and love.

Napisała matka, która urodziła NATURALNIE

która karmiła TYLKO 2 miesiące piersią

która zaczęła ROZSZERZANIE DIETY pod koniec 4 MIESIĄCA

A teraz do więzienia.

Pozdrawiam,

Asia

Narodziny Matki Polki

 

Ludzie mówili: SAMA ZOBACZYSZ a ja ze swoim drwiącym uśmieszkiem myślałam: Nie dam się! Kto jak kto, ale ja?

ŻYCIE PRZED CIĄŻĄ 

Ten kto mnie zna, wie że wszędzie mnie pełno. Dosłownie wszędzie. Bywałam na próbach muzycznych każdego zespołu, który pojawił się gdzieś w okolicy. Jeździłam na warsztaty, czasami udało się je nawet poprowadzić. Poszłam na casting do BnG, byłam w programie muzycznym. Gdy wyjechałam do Anglii stwierdziłam, że to wszystko nagle zostało mi zabrane. Raczej sama sobie to odpuściłam. Zaczęło mnie nosić. W pracy szukałam zajęcia ( choć to nie było trudne – zawsze było ” busy ” ) zaczęłam więc szukać opcji dodatkowych: szkolenia, inne- wyższe stanowisko pracy, doszkalanie języka, kursy plus zaczęłam sama wymyślać dodatkowe prace które można wykonać ( przepraszam współpracowników ) :)IMG_9700

Nie umiem się nudzić. Nie umiem usiedzieć na miejscu. Nie odczuwałam instynktu macierzyńskiego tak jak inne kobiety. Zawsze spoglądałam na dziewczyny, które zostały mamami, że często nie wracają do pracy. Mówiłam wtedy do męża: nie umiałabym tak, jak można nie wrócić do pracy? 😉 a samorealizacja?

CIĄŻA

1.2.392.200036.9116.6.18.14612130.4557.20160824124446719.7.276

Gdy już zobaczyłam te dwie kreski na teście ciążowym… i gdy w końcu test powtórzyłam 68 razy mój mózg dał mi komunikat : USPOKÓJ SIĘ

I teraz obczajcie jedną rzecz: pierwszy dzień w pracy po dobrej nowinie:

– zwolnione tempo w drodze do pracy  😯

– nagle schylałam się jakby mi dysk wypadł z kręgosłupa  :mrgreen:

– siatka z paroma ziemniakami była za ciężka  😎

– odpuściłam wszystkie nadgodziny  😈

:roll:  😮  😛  😎

Oczywiście nie trwało to długo – bo nie byłabym sobą. Po paru dniach wróciłam do siebie i wręcz chciałam sobie udowodnić, że przecież nic się nie zmieniło.

Ale zmieniło się. Dużo.

Cały mózg przestawił mi się na troskę o dziecko. Każdy ruch, każdy oddech, każde badanie, każdy proces, trymestr, siad, przysiad, skłon i wyprost nadawało temu nowego znaczenia.

Czy mnie czujesz? pytałam, czy robię Ci krzywdę? Boli Cię jak się schylam? A może fajnie podskakujesz?

Czaicie tę fazę, gdy nagle rozmawiacie ze swoim brzuchem? I te wszystkie filmy, gdzie kobiety głaszczą się po brzuszku lub płaczą na sam jego widok… TO STAŁO SIĘ TAKIE BLISKIE! Zaczęłam pisać dziennik ciąży.

Ale jak to mogło dopaść i mnie?

Okazuje się, że podczas ciąży nasz mózg przechodzi ogromne zmiany hormonalne.

Mój trymestr I 

Senność, ospałość. Potrafiłam przysnąć przy biurku w pracy ( !!! ) spałam w czasie przerwy, spałam przed i po. Spałam po pracy, spałam w nocy. W samochodzie, w kolejce do kasy a czasami zdarzyło mi się przysnąć podczas zawiązywania butów!!!  😯

O wymiotach nie wspomnę, bo to nie miejsce i czas. A nóż jecie kolację.

Mój trymestr II 

1.2.392.200036.9116.6.18.13523911.7944.20161020113122453.1.757

 

Myślenie o przyszłości. Jak to będzie? wrócimy do kraju? Zostajemy w Wielkiej Brytanii? Kto mi pomoże przy opiece? ale jak tu wygląda prowadzenie ciąży? Czy zrozumiem wszystko podczas porodu? Czy należy mi się macierzyński? Ile trwa? Czy mogę latać? A co z aparatem ortodontycznym? haha pytań nie miałam końca!!!

Dosłownie wszystko przewrócone do góry nogami. Mieliśmy plany zjeżdżać w kolejnym roku, dozbierać na mieszkanie. Wszystko miało wyglądać inaczej.
Czy zadbam o Ciebie? Czy jesteś zdrowy? Jak mogę Ci pomóc się rozwijać? Czy mogę to nosić? Czy mogę to jeść? Czy moje objawy są normalne?

Też tak miałyście w pierwszej ciąży? OSZALEĆ MOŻNA BYŁO ZE MNĄ!  😈

TRYMESTR III

Kiedy już będzie po? Czy te plecy tak muszą boleć? Czy jest dzisiaj duszno czy mi się wydaje? O nie… ale śliczna reklama w telewizji. Ojej… zostanę mamą. Ale piękne opakowanie na długopisy. Ojej… zostanę mamą. Ojej ale śliczne tulipany… Ojej zostanę mamą! Ojej muszę to kupić! śliczny bodziak! Ojej zostanę mamą.

Oglądanie Bridget Jones 3, odliczanie do porodu. Płacz na każdym kroku. Ojej zostanę mamą.

IMG_1367

Te trzy trymestry sprawiły, że mózg przygotował się na nową życiową rolę i choć przeżyłam ostry baby blues naprawdę życie zmieniło się nie do poznania.

I nie mówię tu o nieprzespanych nocach, zimnej kawie czy obiedzie. Mówię tu o:

– nadzwyczajnym słuchu, który słyszy nieistniejący płacz

– wyciekanie pokarmu z piersi, gdy tylko pomyśli się o dziecku

– ogromną determinacją na zapewnienie godnego życia

– wyostrzony wzrok niczym detektyw, który wychwytuje wszystkie niebezpieczeństwa

– jestem bardziej odważna. Częściej wypowiadam swoje zdanie.

Dużo tych zmian. I wiecie, co? Nie wyobrażam sobie powrotu do pracy.

Choć tęsknię niesamowicie i czasami mam dość tej rutyny dnia, nie wiem co będzie od października!?

A Wy dziewczyny? jakie macie wspomnienia? A może teraz jesteście w ciąży?

Miałyście instynkt macierzyński od zawsze i zadziałał on po narodzinach? Czy uczyłyście się go zaraz po porodzie?

Jestem ciekawa jak każda z Was przeżywa ten czas?

Buźka

 

IMG_1704

 

Dziennik ciąży cz.2

… dowiedziałam się o Tobie 04/07/2016, miałeś wtedy już 6 tygodni. Jakie to uczucia? Szok, niedowierzanie a ręce zaczęły mi całe drżeć. Gdy spojrzałam na Twojego tatę, on już wiedział. Wiedział, że od tego momentu wszystko się zmieni. Zostaniemy rodziną.

Wiem już o Tobie 17 dni, co oznacza że masz 8 tygodni. Lekarze mówią, że jesteś wielkości maliny. Maliny, rozumiesz?

Denerwuję się przed każdym badaniem. Teraz już nie chodzi tylko o mnie. Teraz gra toczy się o nas….

… zastanawiam się dlaczego odnoszę się do Ciebie w męskiej formie. Czyżbym przeczuwała, że będę mieć syna? Tak, czuję to. Będziesz chłopcem.

Być dla siebie dobrym. Tylko jak? Gdyby nie ta znajoma…

Wczoraj zobaczyłam zdjęcie mojej znajomej. I jak tu nie być wściekłym na portale społecznościowe? Jak ona ładnie wygląda… włosy pięknie spięte, paznokcie pomalowane. Hybryda. Brwi zrobione, pięknie ubrana. Czysta – brak oznak ulewania od dziecka. Teraz pewnie się zastanawiacie o której to z Was? :) ha! jeżeli myślisz, że to o Tobie to uwierz, że jesteś na dobrej drodze.

Pamiętam jak jeszcze Tymek nie był w planach, powiedziałam do mojej kuzynki: Prawdziwą kobietę poznam po zadbanych paznokciach i zrobionych brwiach. Kuzynka obruszyła się od razu spoglądając na swoje paznokcie i chowając je pod stół. Dzisiaj to ja jestem w tym miejscu.

Po przeanalizowaniu tego zdjęcia – spojrzałam na siebie. Bożeno! ( bez urazy dla Bożenek ) jak ja ostro sobie przeklnęłam. Paznokcie nie widziały pilniczka od dłuższego czasu, brwi zaczynają rosnąć swoim życiem. Oczy podkrążone, bluzka pełna w plamach po ślinotoku Tymka. Zaczęłam się zastanawiać w czym problem? Przecież zawsze lubiłam ładnie wyglądać. Zawsze miałam ładny makijaż ( samochwała ), zrobione brwi ( tylko  i wyłącznie u Pani Kasi w Yasumi w Obornikach! ) paznokcie, ubierałam sukienki ( teraz się w nie jeszcze nie mieszczę, więc ten temat ominę ) więc gdzie leży problem?

Przemyślałam mój harmonogram dnia.

6:00 jeżeli dobrze pójdzie – pobudka

06:20 przebieram Tymka, karmię

Robi się godzina 7.

W międzyczasie wyparzam butelki, smoczki, wstawiam pranie – tak! prania jest masa. Wstawiam naczynia do zmywarki. Nie zliczę ile razy muszę doglądnąć Tymka. Jeżeli ma on dobry dzień pozwoli mi jeszcze na wyprasowanie prania  :) Do godziny 10 czytamy książeczki, śpiewamy, poznajemy świat. Mam fioła na punkcie rozwoju niemowlaków.

Patrzę na zegarek i często jest już godzina 10.

Myślę, czas na śniadanie. Ale zanim śniadanie, trzeba szefa ułożyć spać.

Ok, jem śniadanie ( wiem, wiem za późno ) Herbarty nie zdążam wypić lub piję ją na parę razy. I jeszcze mała dygresja. Pamiętam te błogie czasy, gdy siedziałam z przyjaciółką w restauracji. Byłam już w ciąży. Mówię do niej: Sandra, jeżeli kiedykolwiek napiszę Ci że nie zjadłam śniadania lub nie mam czasu wypić kawy jak moje koleżanki przy niemowlaku – daj mi w pysk. Dosłownie tak powiedziałam.

Myślę, że gdyby wzięła ona sobie to do serca, wylądowałabym na OIOMie :)

Ale do rzeczy, bo czas goni. Gdy zjem śniadanie, czas przygotowywać obiad. W połowie robienia obiadu szef się budzi.

Karmienie. Przygotowywanie na spacer. Zwykle ok godziny 12 idę na spacer.

I tu też łatwo nie jest :) Każdy mówi: super to jak Tymek zaśnie możesz usiąść, poczytać książkę, gazetę. Tak tak, też miałam takie plany. Zakupiłam prenumeraty ulubionych gazet. A w wózku wożę książki. Na razie one są tylko wożone. Szkoda, że zimnego łokcia nie mają. Gdy tylko się zatrzymam Tymek się budzi. A najlepiej gdyby cały czas stał pod drzewami, oglądając liście ( romantyk )

W międzyczasie idziemy na ryneczek, robię zakupy. Oczywiście nie wszędzie mogę wjechać wózkiem, więc biorę Tymasa na łowy i idziemy. Gdy już utaśtam te wszystkie rzeczy do domu jest ok godziny 14.30

Mąż kończy pracę o 15 zwykle w domu jest ok godziny 16. Jak tylko się pojawia oddaję Tymka w ręce taty. Ale zwykle zanim tata weźmie prysznic, zje obiad robi się godzina 17. I uwaga! tu mam ok godziny dla siebie. Szaleństwo. Zaczynam myśleć co ja z taką dużą ilością czasu zrobię? No tak, ściągam pranie żeby suszarka była gotowa na jutro. Sprzątam po obiedzie. Idę przemyć łazienkę. I jem obiad. Zwykle już zimny.

O 18 kąpiemy Tymka. Zajmuje to ok godziny. Dlaczego? Najpierw mamy swój rytuał na przebieraku. Masaże, wygłupy, śmieszne minki. Kąpiel trwa 30 minut ( tak rozkazał trener od pływania Młodego )

Później osuszamy, balsamujemy i ubieramy do spania. Teraz karmienie na noc i usypianie. Zwykle ok godziny 20- 20.30 Tymek JUŻ śpi. A ja zastanawiam się czy pomalować sobie paznokcie, zadzwonić do mamy, popisać  ze światem, przytulić się do męża czy po prostu położyć się spać.

Tymek jest żarłok. Niesamowity. Ma to po matce ale i ojcu. Więc nie dziwić mi się tu. Gdy słyszę te książkowe historie: mój synek wieku 4 miesięcy przesypiał już całe noce to włosy mi dęba stają.

Kolejne karmienia o:

23 ( zwykle o tej godzinie zdążyłam zrobić wszystkie rzeczy z poprzedniego akapitu ) następne karmienie 2 w nocy. Kolejne 5 rano lub jak wstanie po 6. ( Patrz harmonogram od góry )

Pomiędzy karmieniami nocnymi – wyparzam butelki i szykuję wodę na następne karmienie. Snu pomiędzy ok. 1:40 minut każda sesja 😉

 

Nie piszę tego w żadnym wypadku żeby się nad sobą użalać. JA SZUKAM POMOCY!!! :) Kobietki, jak organizujecie sobie czas w ciągu dnia? Może ja robię coś niepotrzebnie? Pomóżcie! Jak u Was wygląda taki harmonogram dnia???

Mam nadzieję, że dotrwaliście do tego momentu bo to jeszcze nie koniec.

Dzisiaj Tymek ma 5 miesięcy. Minęło 5 miesięcy od narodzin naszego syna. To jest dobry czas, żeby zacząć myśleć o sobie bardziej egoistycznie!

Jakieś pomysły?

 

Buźka! zdjęcie sprzed ponad roku. Chcę do tego wrócić! :)IMG_9491