Archiwa kategorii: Macierzyństwo

Kolejna tajemnicza przesyłka

Jak już dobrze wiecie co jakiś czas dostaję różnorakie przesyłki z małymi prezentami :) Ostatnio pisałam o Bobovicie; jej kaszce, słoiczku i książeczce nt. rozszerzania diety. Mam nadzieję, że ta z Was która jeszcze nie kliknęła po odbiór paczki- zaraz to zrobi!

Uwielbiam testować nowe produkty. Każde dziecko jest inne i to, że jedno dziecko dobrze zareagowało na produkty firmy A, nie oznacza, że drugie dziecko zareaguje na ten sam produkt tak samo. Dlatego, gdy mam możliwość wypróbowania ” próbek ” robię to natychmiast!

IMG_2134

Co dzisiaj przyszło? Otóż coś naprawdę super! Jeszcze jak byłam w ciąży zapisałam się do klubu Enfamil. Dzisiaj natomiast przyszła do mnie paczka z próbką mleka zastępczego nr 2 ( od 6 mc życia ) i przesuperowe kostki do oznaczania miesięcy życia.

IMG_2111

Jeżeli zgłosisz się już teraz, nawet gdy jesteś we wczesnej ciąży lub po prostu ją planujesz – będzie to super gadżet do pamiątkowych zdjęć.

Jeżeli już Twoja pociecha jest na świecie, co miesiąc w datę urodzin można robić pamiątkowe zdjęcie. Po paru latach uzbiera się niezła pamiątka z dorastania naszej kruszynkiIMG_2136

Zobaczcie jak to super wygląda na zdjęciach, a żeby zgarnąć ten produktu wejdź na tę stronę: https://www.enfamil.pl/produkty

Pokażcie później Wasze sesje zdjęciowe! :)

IMG_2130

Dekalog pozytywnego człowieka

 

Patrzysz na innych i zastanawiasz się jak oni to robią?

Parę razy nawet ja zostałam mianowana najbardziej pozytywną osobą na świecie. :)

Ale często i ja mam ciężkie chwile. Dzisiaj na Facebook’u widziałam jeden super mem! Uśmiałam się ogromnie i postanowiłam się z Wami tym podzielić.

” Pozytywny człowiek to ten, którego wyślesz do diabła, a on wróci szczęśliwy, wypoczęty, opalony i do tego przywiezie tysiące fotek. ”

!!! DOBRE CO? :)

No to teraz dekalog jak radzić sobie z trudnymi chwilami i zmęczeniem:

1. Nigdy się nie poddaje, po prostu muszę zmienić taktykę

2. Moje umiejętności posiadają ogromną wartość, której nikt nie może mi zabrać

3. PRZESZŁOŚĆ JEST DLA MNIE ZAMKNIĘTA

4. Zależy mi na sobie

5. Każdego dnia otwierają się nowe bramy możliwości

6. Jestem wdzięczny za to co mam

7. Odnajduję siłę w każdej trudnej sytuacji

8. Uśmiech to ozdoba ciała

9. Przeszłam już wiele jestem gotowa na następne

10. Żyję w zgodzie z sobą

Kolejny dzień za nami. Odrzućmy to co nam się nie powiodło, stwórzmy swój dekalog pozytywnego myślenia. A Wy? macie swoje hasła? :)

Macierzyńskie tabu

To dopiero 19 a Tymek już śpi… coś czuję, że będzie moc w nocy… 😉

Dzisiaj w nocy dał nam popalić. Od 1 do 4.30 postanowił po prostu sobie nie spać. Ale matka narzekać nie może. No właśnie! o czym dzisiaj piszę?

MACIERZYŃSKIE TABU

Zauważyłyście pewien trend ostatnio? Czy może tylko ja jestem przewrażliwiona? 

To jest coś z czym spotkałam się już na porodówce. A może nawet i w ciąży?

Zauważyłam, że ciąża i macierzyństwo to ostatnio pewien temat tabu. Może nie sama ciąża i macierzyństwo ale jego ciemne strony. Oczywiście, od razu muszę zaznaczyć, że bycie matką to coś na co większość kobiet czeka z utęsknieniem, to jest coś co odmienia życie i coś najlepszego pewnie dla wielu z Was co mogło Was spotkać. No i to, że wystarczy dobra organizacja i ma się czas na wszystko! :) Musiałam to napisać, bo pewnie byłabym już w tym momencie poprawiana w komentarzach! :) 

Odkąd zaczęłam kupować książki czy czasopisma poświęcone macierzyństwu od razu rzuciła mi się jedna myśl. Wszystkie kobiety na zdjęciach mają lekki makijaż, dziecko przy karmieniu piersią leży spokojnie, nie płacze. Na brzuchu po ciążowym lub ciążowym nie ma rozstępów a każde dziecko z uśmiechem leży w swoim łóżeczku. 

IMG_1367

O CO MI CHODZI? 

Otóż wydaję mi się, że nie każda z nas jest gotowa na to na co czasami czekała całe życie. Ten czas po porodzie, pierwsze tygodnie w domu mogą dać do wiwatu na tyle, że zastanawiamy się tak naprawdę o co chodzi? przecież marzyłam o tym dziecku! przecież tak długo się staraliśmy. Przecież tak bardzo wyczekiwaliśmy! A tu sztos!

Dziecko płacze w wniebogłosy, wyrywa się przy piersi, ma kolki i nie pamiętasz kiedy przespałaś dłużej niż 20 minut. Być mamą to wielka sprawa! Ale mam jednak wrażenie, że nie można o tym mówić. Nikt nie przyznaje głośno, że początki są trudne. I tak naprawdę to nie chodzi tylko o te kolki, płacze, karmienie piersią. Nasze życie ZMIENIA SIĘ DIAMETRALNIE. Wiele osób ma wsparcie w rodzinie. Jest mama całymi dniami, która ugotuje, posprząta, pomoże. Są jednak sytuacje, które nas przerastają.

IMG_1438

Zauważyliście to?

Można się rozwieść. Można pić alkohol, można być pracoholikiem, można mieć myśli samobójcze, można mieć kłopoty w związku ale MATKA MUSI BYĆ SZCZĘŚLIWA I WDZIĘCZNA ZA SWOJE DZIECKO ZAWSZE.

Powiem Wam szczerze, że nigdy nie pomyślałabym, że ja będę mieć depresję poporodową. Nigdy. Ja??? ta która latami opiekowała się dziećmi?? Ja??? która miała prywatny żłobek? Ja??? jak to ja??? 

Nic bardziej mylnego. Z tej pracy zawsze wychodziłam i ” wracałam do siebie „. Tu moja rola trwa 24h. Pomimo, że miałam odpowiedzialność za cudze dzieci, to co czujesz przy swoim dziecku nie da się opisać. Bycie matką to STAN DUCHA.

Zastanawiam się kiedy zaciera się ta granica, że marzenia ograniczają się do wyspania się, zjedzenia ciepłego obiadu, potrzymania męża za rękę w chwili spokoju… A Ty masz być nadal szczęśliwa i spełniona, bo jesteś matką.

Kolejny etap, który trzeba odegrać. I nic nie przychodzi od razu. Emocje, które towarzyszyły mi na początku tej drogi można porównać z najbardziej wyboistą drogą. Byłam podciągnięta do granicy. Wierzę, że nie tylko ja stanęłam na krawędzi samej siebie. Tylko, gdy mówię o tym głośno słyszę: CIESZ SIĘ, ŻE MASZ ZDROWE DZIECKO I  WSZYSTKO DOBRZE SIĘ SKOŃCZYŁO. Lub TAKA ROLA MATKI.

Oczywiście, zgadzam się na tę rolę w 100%. Ale mam prawo powiedzieć, że jestem zmęczona. Chcę mieć tą odwagę na prawdę wobec samej siebie i innych. Chcę mieć odwagę na bycie sobą.  

Zanim zaszłam w ciążę, pracowałam fizycznie. Mogłam ponarzekać 😉 mówiłam, że w pracy mnie wkurzyli. Mówiłam, że musiałam zostać po godzinach, mówiłam, że goście mnie tak wkurzyli, że przeklinałam całe po południe. A teraz? ho ho ho. Zastanów się zanim coś powiesz :)  przecież taka rola matki! 

A Wy? macie te odwagę? Patrząc na wczorajsze komentarze pod wpisem, na pewno macie te odwagę! Której ja muszę się uczyć.

IMG_1704

Tajemnicza przesyłka

Hej! Witam Was w ten piękny, deszczowy wieczór. Witają Was również moje pomalowane paznokcie!

TAJEMNICZA PRZESYŁKA

I choć każda z Was pomyśli, że wpis jest sponsorowany to się grubo mylicie. Pewnie te, które owy zestaw otrzymały wiedza o czym mówię!

Wczoraj otrzymałam ZNOWU awizo na pocztę. Nie wiem jak to działa u Was ale u mnie na dzielni, ktoś się ostro leni. Obojętnie co zamawiam ( a jest tego dużo ) nigdy nie dostaję tego do domu. ZAWSZE otrzymuję awizo, z powiadomieniem wiecie jakim. Jest to tak irytujące… no ale co zrobić? I wiecie co. Wczoraj poszłam na pocztę. ZNOWU awizo – pomyślałam. Nie no nie wytrzymam. Przecież byłam całe przedpołudnie w domu! Idę. Wkurzona. Idę. Myślę sobie, jak tu im nawtykać.  😈

I choć mam cierpliwości od groma i trochę, w tym momencie się ona skończyła. Idę mówię, że tą paczkę na pewno odebrałam! Ja nic nie zamawiałam! Czekałam na kontratak bo miałam już przygotowane inne teksty! ( droga na pocztę zajmuję parę minut, zdążyłam wymyślić parę perełek  😆 ) A Pani do mnie, że faktycznie jest coś do odbioru… Nie powiem, zdziwiłam się ale już humor nagle mi się odmienił i tuptałam nogami w podłogę! jak mała dziewczynka oczekująca pierwszej gwiazdki na niebie  :roll:

NIEMAŁY KARTONIK

Co się okazało? Zapisałam się jakiś czas temu do klubu Bobovita. I choć wprowadzamy dopiero powoli dietę to i tak wszystko gotuję sama. No bo jakby inaczej? Taka perfekcyjna pani domu i słoiczki? Poza tym nasłuchałam się o nich, że składy, że niedobre, że lepiej świeże. Wiecie jak to jest na forach i grupach co nie? :)

Nigdy sama nie sprawdziłam. No i słuchajcie Bobovita zrobiła sobie niezłą reklamę. Zakochana jestem! Otrzymaliśmy słoiczek z marchewką – 90% + 10% to woda. A kaszka to 99,9 % kaszki mannej!!!  😮 Szok. 

Spadli mi z nieba! Dlaczego? dzisiaj w Poznaniu ulewy. Nie wyszliśmy na spacer a co za tym idzie, nie byliśmy odwiedzić naszych ziomali na ryneczku. Słoiczek uratował brzuchol Tymka. Marchewkę wcinał jak niejeden królik. 

Dlaczego postanowiłam o tym napisać? Bo może są mamy, które jeszcze się tam nie zarejestrowały a chciałyby otrzymać taką paczkę! Polecam! Zobaczcie jak dzisiaj Tymek doprawił moje panikarstwo w sprzątaniu.

Myśli było 1000 na sekundę. 

– Boziu jak pięknie je

– O nie, pasy brudne

– Ojej jak super mieli

– Boźiu poszło na śliniak

– Jejciu on tak rośnie

– Boźiu całe krzesło do mycia…

20394651_10214098401557059_275479385_o (1) (1)Znacie to? A jak Wasze dzieciaki jedzą? Też z taką radością?

Szaleństwo! Zrobiłam to!

Cudowne uczucie! To jest mój drugi raz po porodzie. Idę na całość! Nie ma na mnie mocnych!  😯

O co chodzi? Otóż, gdy na facebook’u umieściłam kolejny post – możecie go tutaj przeczytać: http://matkapolkanapropsie.blog.pl/2017/07/23/byc-dla-siebie-dobrym-tylko-jak-gdyby-nie-ta-znajoma/

Pojawiły się komentarze, że przesadzam. Że brudna podłoga to szczęśliwe dzieci, że szczęśliwa mama=szczęśliwe dziecko. I wiecie co? zaryzykowałam!!!

Położyłam syna na drzemkę, zajrzałam do drugiego pokoju – mąż śpi. Normalnie bym się wkurzyła no ale jak szaleć to szaleć. Spojrzałam na podłogę w kuchni, już miałam chwycić za miotłę… ale nieee… nie tym razem. Och, och, och, och! Hola hola! basta basta! Poleciałam w podskokach ( przepraszam sąsiadów na dole ) po lakier do paznokci. Czerwony, zajebisty czerwony. Taki, o którym marzyłam od 5 miesięcy. Po porodzie spadły mi oczekiwania i marzenia. Moim marzeniem było pomalować sobie paznokcie. I wiecie co??? ZROBIŁAM TO!  :mrgreen:

I u rąk i u nóg!!! Patrzę na nie teraz, już z szósty raz. To co, że obok wyjechałam lakierem. POMALOWAŁAM PAZNOKCIE. Przydałaby się do tego lampka prosecco ale godzina 10 więc poczekam do 12 :) mama zawsze mówiła: poczekaj do południa. Więc poczekam. Odkąd jestem matką, słowa matki są święte.  😆

I wiecie co? podłoga żyje. Faktycznie ma się dobrze. Co prawda muszę po niej chodzić jakbym grała w klasy, ale jest ok. Ten mały kawałek brzoskwini obok mojej prawej stopy w ogóle mi nie przeszkadza. A to, że trochę kaszki po śniadaniu wszędzie. Aaa i trochę zieleni w odcieniu pietruszki i koperku. To co…

Nie no idę po miotłę. Ponoć w pomalowanych paznokciach się lepiej sprząta  :roll:

 

Buźka laseczki!

Muszę odnaleźć ten kapelusz! co Wy na to?IMG_4801

A gdyby teraz było wtedy?

Byłam na spacerze. Odkąd codziennie mam czas żeby się wyciszyć, pomyśleć, przeanalizować zawsze dochodzę do jakichś wniosków. No dobra… może nie zawsze. Przynajmniej staram się.

Ok, ok. Jestem nowoczesną młodą matką. W końcu na propsie! ale przechodząc uliczkami, gdy widzę puste boiska, a na piaskownicy więcej osób, które odpoczywają na ławce niż dzieci. Odkąd widzę dzieci z komórkami lub rodziców którzy idąc na spacerze ze swoimi dziećmi i gapią się w telefon zamiast rozmowy… włosy dęba mi stają.

Nie mówię, że ja jestem idealna. Nie. Wręcz uwielbiam świat mass mediów. Cieszę się, gdy mogę do Was pisać a Wy mnie czytać. Świetne rozwiązanie dla młodych osób, które chcą dać cząstkę siebie innym. Ale dokąd to zmierza? I nie chcę być tą, która zrzędzi… ale zastanawiam się gdyby teraz było wtedy? Gdybym nie miała takiego wspaniałego dzieciństwa?

Pamiętacie? Wszyscy, którzy mieszkali ze mną na dzielni do dzisiaj wspominają moje: MAMOOO!!! ZRZUĆ PSA!!!! ( spokojnie, nikt nie ucierpiał. Mojej główce chodziło o zrzucenie smyczy i otworzenie drzwi z 4 piętra. Ja czekałam na klatce schodowej aż mój cudowny pies przybędzie )

Do dzisiaj wspominamy z sąsiadami jak śpiewałam pod balkonami w zamian za cukierki i picie ( kasa musi się zgadzać )

Do dzisiaj pamiętam jak moja sąsiadka, do dzisiaj koleżanka wyprowadzała królika na smyczy! ( Pozdrawiam Weriś! love )

Do dzisiaj pamiętam namioty na balkonie z Dominiką.

Jejciu… a te podchody? Rolnik bierze żonę, rolnik bierze żonę…

Te wygibasy na CZEPAKU, gdzie nawet ja byłam wysportowana 😉

No i kolejna zabawa, która ma jeden z najczarniejszych humorów… Nie zgadniecie, albo i też zmienicie o mnie kompletnie zdanie. Co to za zabawa?

Otóż mój balkon miał widok wręcz spektakularny. Cmentarz. Prawie każdy obiad jadłam przy ” Dobry Jezu a nasz Panie… ” Gdy obiad się kończył czas było na ” W krainie życia… ” zabawa polegała jednak na ogromnej spostrzegawczości!

Niczym niejeden dobry detektyw posiadałam lornetkę. Z 4 piętra ma się niesamowity widok na grobowce. Zabawa polegała na wyszukiwaniu imion i nazwisk a sąsiadka miała odgadnąć w jakim rzędzie i obok jakiego innego grobowca znajduje się szukany grób. Niczym Rodzina Adamsów ogromnie cieszyły nas zdobywane kolejno punkty.

Zacne co nie? Mam wrażenie, że chyba my tylko w to grałyśmy. Ale do rzeczy…

Jakie dzieciństwo będzie mieć mój syn? Jak sprawić, aby chociaż w jakimś stopniu nie był uzależniony od urządzeń elektronicznych? I choć wiem, że te urządzenia to przyszłość, będę robić wszystko by zachować równowagę. Czy mi się to uda?

 

A Wy? jakie gry pamiętacie z dzieciństwa? Też graliście w grobowce?

Zdjęcie z czasów ciąży :)

Być dla siebie dobrym. Tylko jak? Gdyby nie ta znajoma…

Wczoraj zobaczyłam zdjęcie mojej znajomej. I jak tu nie być wściekłym na portale społecznościowe? Jak ona ładnie wygląda… włosy pięknie spięte, paznokcie pomalowane. Hybryda. Brwi zrobione, pięknie ubrana. Czysta – brak oznak ulewania od dziecka. Teraz pewnie się zastanawiacie o której to z Was? :) ha! jeżeli myślisz, że to o Tobie to uwierz, że jesteś na dobrej drodze.

Pamiętam jak jeszcze Tymek nie był w planach, powiedziałam do mojej kuzynki: Prawdziwą kobietę poznam po zadbanych paznokciach i zrobionych brwiach. Kuzynka obruszyła się od razu spoglądając na swoje paznokcie i chowając je pod stół. Dzisiaj to ja jestem w tym miejscu.

Po przeanalizowaniu tego zdjęcia – spojrzałam na siebie. Bożeno! ( bez urazy dla Bożenek ) jak ja ostro sobie przeklnęłam. Paznokcie nie widziały pilniczka od dłuższego czasu, brwi zaczynają rosnąć swoim życiem. Oczy podkrążone, bluzka pełna w plamach po ślinotoku Tymka. Zaczęłam się zastanawiać w czym problem? Przecież zawsze lubiłam ładnie wyglądać. Zawsze miałam ładny makijaż ( samochwała ), zrobione brwi ( tylko  i wyłącznie u Pani Kasi w Yasumi w Obornikach! ) paznokcie, ubierałam sukienki ( teraz się w nie jeszcze nie mieszczę, więc ten temat ominę ) więc gdzie leży problem?

Przemyślałam mój harmonogram dnia.

6:00 jeżeli dobrze pójdzie – pobudka

06:20 przebieram Tymka, karmię

Robi się godzina 7.

W międzyczasie wyparzam butelki, smoczki, wstawiam pranie – tak! prania jest masa. Wstawiam naczynia do zmywarki. Nie zliczę ile razy muszę doglądnąć Tymka. Jeżeli ma on dobry dzień pozwoli mi jeszcze na wyprasowanie prania  :) Do godziny 10 czytamy książeczki, śpiewamy, poznajemy świat. Mam fioła na punkcie rozwoju niemowlaków.

Patrzę na zegarek i często jest już godzina 10.

Myślę, czas na śniadanie. Ale zanim śniadanie, trzeba szefa ułożyć spać.

Ok, jem śniadanie ( wiem, wiem za późno ) Herbarty nie zdążam wypić lub piję ją na parę razy. I jeszcze mała dygresja. Pamiętam te błogie czasy, gdy siedziałam z przyjaciółką w restauracji. Byłam już w ciąży. Mówię do niej: Sandra, jeżeli kiedykolwiek napiszę Ci że nie zjadłam śniadania lub nie mam czasu wypić kawy jak moje koleżanki przy niemowlaku – daj mi w pysk. Dosłownie tak powiedziałam.

Myślę, że gdyby wzięła ona sobie to do serca, wylądowałabym na OIOMie :)

Ale do rzeczy, bo czas goni. Gdy zjem śniadanie, czas przygotowywać obiad. W połowie robienia obiadu szef się budzi.

Karmienie. Przygotowywanie na spacer. Zwykle ok godziny 12 idę na spacer.

I tu też łatwo nie jest :) Każdy mówi: super to jak Tymek zaśnie możesz usiąść, poczytać książkę, gazetę. Tak tak, też miałam takie plany. Zakupiłam prenumeraty ulubionych gazet. A w wózku wożę książki. Na razie one są tylko wożone. Szkoda, że zimnego łokcia nie mają. Gdy tylko się zatrzymam Tymek się budzi. A najlepiej gdyby cały czas stał pod drzewami, oglądając liście ( romantyk )

W międzyczasie idziemy na ryneczek, robię zakupy. Oczywiście nie wszędzie mogę wjechać wózkiem, więc biorę Tymasa na łowy i idziemy. Gdy już utaśtam te wszystkie rzeczy do domu jest ok godziny 14.30

Mąż kończy pracę o 15 zwykle w domu jest ok godziny 16. Jak tylko się pojawia oddaję Tymka w ręce taty. Ale zwykle zanim tata weźmie prysznic, zje obiad robi się godzina 17. I uwaga! tu mam ok godziny dla siebie. Szaleństwo. Zaczynam myśleć co ja z taką dużą ilością czasu zrobię? No tak, ściągam pranie żeby suszarka była gotowa na jutro. Sprzątam po obiedzie. Idę przemyć łazienkę. I jem obiad. Zwykle już zimny.

O 18 kąpiemy Tymka. Zajmuje to ok godziny. Dlaczego? Najpierw mamy swój rytuał na przebieraku. Masaże, wygłupy, śmieszne minki. Kąpiel trwa 30 minut ( tak rozkazał trener od pływania Młodego )

Później osuszamy, balsamujemy i ubieramy do spania. Teraz karmienie na noc i usypianie. Zwykle ok godziny 20- 20.30 Tymek JUŻ śpi. A ja zastanawiam się czy pomalować sobie paznokcie, zadzwonić do mamy, popisać  ze światem, przytulić się do męża czy po prostu położyć się spać.

Tymek jest żarłok. Niesamowity. Ma to po matce ale i ojcu. Więc nie dziwić mi się tu. Gdy słyszę te książkowe historie: mój synek wieku 4 miesięcy przesypiał już całe noce to włosy mi dęba stają.

Kolejne karmienia o:

23 ( zwykle o tej godzinie zdążyłam zrobić wszystkie rzeczy z poprzedniego akapitu ) następne karmienie 2 w nocy. Kolejne 5 rano lub jak wstanie po 6. ( Patrz harmonogram od góry )

Pomiędzy karmieniami nocnymi – wyparzam butelki i szykuję wodę na następne karmienie. Snu pomiędzy ok. 1:40 minut każda sesja 😉

 

Nie piszę tego w żadnym wypadku żeby się nad sobą użalać. JA SZUKAM POMOCY!!! :) Kobietki, jak organizujecie sobie czas w ciągu dnia? Może ja robię coś niepotrzebnie? Pomóżcie! Jak u Was wygląda taki harmonogram dnia???

Mam nadzieję, że dotrwaliście do tego momentu bo to jeszcze nie koniec.

Dzisiaj Tymek ma 5 miesięcy. Minęło 5 miesięcy od narodzin naszego syna. To jest dobry czas, żeby zacząć myśleć o sobie bardziej egoistycznie!

Jakieś pomysły?

 

Buźka! zdjęcie sprzed ponad roku. Chcę do tego wrócić! :)IMG_9491

Współczesność, presja czy nowy trend?

Zauważyliście pewnie nowy trend. Jaki? Uświadamianie drugiej osoby, że tak naprawdę nic o życiu nie wie a ona i jej mały problem to nic w stosunku do przeciwnika. Mam wrażenie, że walka jest dość zacięta a głównymi rozgrywającymi są? KOBIETY! tak, tak. To my. Sama łapię się czasami na tym, że przecież mój problem jest ogromny i to ja jestem w tej złej sytuacji a nie ktoś inny.

Porównujemy swoje dzieciństwo, traumy, marzenia, cele, wykształcenie, status cywilny, ilość dzieci, ilość obowiązków, pracę, zarobki no i co najważniejsze u kobiety? WYGLĄD. Niesamowita presja, za którą dążą modowe blogi jest wręcz nie do wytrzymania. Wyobraźcie sobie, że nawet ja- osoba ciesząca się opinią optymistki ( tak! ponoć tak jest! ) w pewnym momencie zaczęła myśleć ” jeny, ona już ćwiczy po porodzie a ja nadal zastanawiam się jak wstać z łóżka, żeby nic nie pękło? ” I choć oszczędzę Wam szczegółów mojego porodu ( na ten czas ) a także okresu połogu, wyobraźcie sobie że naprawdę wpadłam w niemałą depresję. Przecież one mają posprzątane domy a ja nie. Ktoś wstawił zdjęcie owsianki z chia? a ja jem wczorajszy chleb. Miałam wrażenie, że połowa jak nie większość kobiet hantle miała ze sobą na porodówce a zamiast szpitalnego łóżka – bieżnię. Na szczęście hormony się uspokoiły i zaczęłam cieszyć się macierzyństwem. Jednak porównujemy się nie tylko w tej kwestii. Karmienie piersią czy mlekiem modyfikowanym? Poród naturalny czy cesarskie cięcie? Kto dodaje szczyptę cukru do zapraw na zimę a kto nie? kto codziennie przygotowuje świeży obiad a kto robi na dwa dni?  Wycieczka za granicę czy wakacje w Polsce?

Kurcze, nie wiem ale ja jakoś tego nie kumam. Cieszę się z każdej dobrej rzeczy, która napotyka moich przyjaciół. To, że mogą pozwolić sobie na wycieczkę, nowe ubrania. To, że niedługo zostaną rodzicami, czy dostali awans. Kobiety i nie tylko! Kciuki w górę! wszyscy gramy do tej jednej bramki. Nie utrudniajmy sobie życia.

Inaczej ciągle będzie:

 

1. Gdy jesteś samotny, pytają o partnera

2. Gdy masz partnera, pytają o ślub

3. Gdy jesteście po ślubie, pytają o dziecko

4. Gdy masz jedno dziecko, mówią że to nic w stosunku do dwójki

5. Gdy masz więcej dzieci niż dwójkę, mówią że to dla 500+

6. Gdy masz niemowlaka każą czekać aż zacznie raczkować, bo teraz tylko je i śpi ;)

7. Gdy ząbkowanie minie, każą czekać na raczkowanie. To dopiero heca!

8. Gdy już zacznie raczkować okazuję się, że to nic w stosunku do chodzenia

9. Gdy już chodzi, każą czekać na bunt 2-3 latka. Bo poprzednie punkty to nic w stosunku do tego

10. Później każą czekać aż wda się w szkolne towarzystwo

11. A gdy dorośnie, mówią: poczekaj aż znajdzie Ci synową/zięcia

12. No i pamiętajcie, że w dawnych czasach nie mieli pampersów, zmywarek, pralek, ojcowie nie pomagali w życiu rodzinnym, nie było słoiczków i wielu innych rzeczy z kosmosu

13. No i mój ulubiony 13 punkt. Nawet gdy jesteś super zadowolona z tekstu na blogu, zawsze znajdzie się ktoś kto zamiast skomentować jego treść- poprawi Ci literówkę!!!